
Cytat: "Jeśli przez całe życie boimy się śmierci i unikamy myślenia o niej, to gdy w końcu się z nią spotykamy, cierpimy bardziej, niż to potrzebne – i my sami, i nasi bliscy. Zapominamy o oswajaniu procesu umierania, które nasi przodkowie praktykowali przez tysiąclecia i które dziś ułatwiają nam osiągnięcia nowoczesnej psychologii. Dobra śmierć – taka, którą przyjmujemy z uśmiechem – nie jest wcale czymś nieosiągalnym."
Ten przydługi, pseudofilozoficzny wstęp jest efektem mojego podejścia do zjawiska śmierci, która, z racji mojego starzenia się i pogarszającego stanu zdrowia, jest mi coraz bliższa. W szeroko pojętej Rodzinie naszej, tematyka nie jest popularna. Fakty, wiedzę o stanach chorobowych, agonalnych, cierpieniu, czasem o samej śmierci ograniczamy do bezpośredniego otoczenia, do wąskiego grona najbliższych. To, według mnie nie w porządku, to zjawisko męczeńskie, cierpiętnicze, niczym nie uzasadnione. Jeśli staramy się być razem w święta, jubileusze, narodziny i cieszyć się szczęśliwymi wydarzeniami w życiu członków rodziny, to choroby, cierpienia, śmierć jest też integralnym etapem życia. To misterium, prawo natury, dążenie do równowagi. Należałoby uznać prawo wszystkich członków naszej Rodziny do świadomości o ich występowaniu. Inaczej bardzo szkodzimy kolejnym pokoleniom, fałszując obraz życia.


"Co raz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
wokoło lecą szmaty zapalone.
Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolnym?
Czy to co twoje ma być zatracone?
Czy popiół tylko zostanie i zamęt.
Co idzie w przepaść, zburzą czy zostanie?
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie..." (x2) (C.K. Norwid - Tyrtej)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz